sobota, 3 czerwca 2017

POST NA POŻEGNANIE

Przez cały rok w ramach projektu na zajęcia z kultury prowadziłam tego bloga, by podzielić się z czytelnikami swoją wiedzą i doświadczeniami. Pisałam o swoich wycieczkach, o tym, jak przeżywam różne święta, o wybitnych postaciach i o swojej pasji - Imperium Osmańskim. Ten post będzie ostatnim postem, postem pożegnalnym.

Nadchodzą wakacje, czas wypoczynku. Są one wspaniałą okazją do poznawania nowych krajów, miast, kultur i tradycji. Dla mnie będą również okresem przeznaczonym na podszkolenie umiejętności językowych. Zamiłowanie do podróżowania skłoniło mnie do myślenia o studiach na kierunku "Turystyka i rekreacja". Mam nadzieję, że moje marzenia się spełnią.

Tymczasem przede mną wycieczka klasowa do Włodawy, nad Jezioro Białe, do Kostomłotów i Sobiboru. W wakacje wyjeżdżam na oazę do Sandomierza. Choć już raz byłam w tym mieście, z chęcią zobaczę je jeszcze raz. Odwiedzę też z pewnością mój ukochany Zamość. Plany na następne wakacje? Polskie morze!

Na świecie tyle kultur, tyle miejsc do zobaczenia, które - w co głęboko wierzę - przyjdzie mi jeszcze zobaczyć. Tymczasem dobrze mi tutaj, w Polsce. Bo może to faktycznie jest tak, że "cudze chwalicie, swego nie znacie". Życzę wszystkim wspaniałych, gorących i obfitych we wrażenia wakacji!



piątek, 26 maja 2017

MAMA, MAMUSIA!



Codziennie wstają o świcie, przygotowują śniadanie dla całej rodziny, sprzątają, robią zakupy. Wysyłają dzieci do szkół, bawią się z nimi, zaprowadzają na zajęcia i odbierają je z nich. Wysłuchują lamentów przedszkolaków, płaczu nastolatków i skarg dorosłych dzieci. Mowa oczywiście o matkach, których święto obchodzimy dziś w Polsce.






W Polsce Dzień Matki zaczęto celebrować dosyć późno. Pierwszy raz świętowano 26 maja w 1914 roku w Krakowie. Od tamtej pory co roku mamy są obdarowywane przez swoje pociechy kwiatkami, laurkami, słodyczami czy innymi upominkami, na przykład wykonanymi ręcznie prezentami.

Zwyczaj obchodzenia tego święta we Francji wprowadził Napoleon. W 1950 roku oficjalnie ustanowiono Dniem Matki ostatnią niedzielę maja.

 W Indiach święto Durga Puja jest dedykowane przede wszystkim Matce Bogów Durga i Wielkiej Matce Kali Ma. Było ono znane w Indiach od bardzo dawnych czasów, jednak nie jako Dzień Matki. Od niedawna zaczęto praktykować także ten zwyczaj, który bardzo szybko się rozpowszechnia. Hinduskie święto obchodzone jest w drugą niedzielę maja.

 W krajach wyspiarskich – Wielkiej Brytanii i Irlandii, mamie dziękowano już od dawna, bo od XVII wieku, zawsze w czwartą niedzielę Wielkiego Postu. Dlaczego nazywano ten dzień „matczyną niedzielą”? Dawał on możliwość dzieciom wysłanym na służbę do innych państw odwiedzenia swojej parafii w celu oddania czci Matce Boskiej, a przy okazji spotkania się z własną mamą. W kolejnym wieku tradycja ta zanikła, jednak po drugiej wojnie światowej Dzień Matki wrócił do kalendarzy.


W Australii i Kanadzie, gdzie Dzień Matki przypada na drugą niedzielę maja, utrwalił się zwyczaj przypinania goździków do ubrań. Znaczenie ma ich kolor. Kolorowe symbolizują to, że matka tej osoby żyje, a biały, że zmarła. W Kanadzie Dzień Matki to jedno z najpopularniejszych świąt, zaraz po Bożym Narodzeniu i Walentynkach. Podobnie świętuje się ten dzień w Republice Południowej Afryki.


Włosi to naród kojarzony z tradycyjnego traktowania rodziny. Celebrowanie wspólnych posiłków, długie godziny spędzone razem – to właśnie z tego są znani. Również Dzień Matki jest u nich ważnym świętem. Z tej okazji piecze się specjalne ciasteczka w kształcie serca, a także zastępuje mamę we wszystkich obowiązkach. Często spotykanym zwyczajem jest również uroczysty obiad w restauracji. Święto to przypada, podobnie jak w kilku innych krajach na drugą niedzielę maja.

W krajach dawnej Jugosławii dzieci nie wypuszczają mamy z łóżka, czekając aż ta przekupi je słodyczami. W zamian wyręczają ją w codziennych zadaniach, by jak najdłużej, jak wskazuje nazwa, mogła zostać w łóżku.


 W USA, przypadający na drugą niedzielę maja, Dzień Matki to także idealna okazja dla właścicieli wielu firm, na wzrost sprzedaży. Statystyki wskazują na rekordowe sumy wydawane na prezenty dla mam – kartki, kwiaty, ubrania, biżuteria, ale także vouchery do SPA, a nawet większe sprzęty elektroniczne czy akcesoria domowe.


 Pierwszego dnia wiosny, Dzień Matki świętują mieszkańcy Egiptu czy Jordanii wręczając mamom z tej okazji kwiaty, czekoladki lub jak Amerykanie zaproszenia do SPA. Ortodoksyjni, nieakceptujący wpływów kultury zachodu nie uznają jednak tego święta. Uważają, że okazywać szacunek matkom powinno się przez cały rok.



Jakkolwiek nie świętowalibyśmy Dnia Matki, niezależnie od tego, kiedy przypada to święto, dobrze, że ktoś docenił rolę matki i je wymyślił. Bo któż z nas poradziłby sobie w życiu bez matczynej miłości? Należy współczuć tym, którzy z różnych powodów nie mieli okazji jej doświadczyć.

czwartek, 18 maja 2017

SUŁTAŃSKI RODZYNEK,SIÓDMY I OSTATNI - GDZIE SIĘ PODZIALI OSMANOWIE?

Imperium Osmańskie stało się Republiką Turcji, to już wiemy. Lecz co stało się z potomkami dawnych sułtanów? Czy ród Osmanów wygasł?

Niecałe półtora roku po obaleniu sułtanatu Zgromadzenie Narodowe zadało Osmanom ostateczny cios. Na posiedzeniu ogłoszono zniesienie kalifatu i podjęto uchwałę o wypędzeniu z kraju wszystkich członków rodziny osmańskiej. Sułtan Mehmed VI już w 1922 r. opuścił Stambuł na pokładzie brytyjskiego okrętu „Malaya” – najpierw dotarł na Maltę, później osiadł w San Remo. Tam zmarł w 1926 r., a pochowano go w Damaszku. W 1924 r. mężczyznom z rodziny dano na opuszczenie kraju od 24 do 72 godzin. Kobiety, mimo że prawo nigdy nie przewidywało dziedziczenia w linii żeńskiej, również musiały wyjechać z Turcji po upływie od 7 do 10 dni. Państwo założone przez swoich przodków opuściło w sumie ok. 120 osób. Członkowie rodziny osmańskiej rozjechali się po świecie, osiedlając m.in. we Francji, Szwajcarii, Stanach Zjednoczonych i krajach Bliskiego Wschodu. Abdulmecid II (ostatni kalif i teoretycznie następca Mehmeda VI) zmarł w Paryżu w 1944 r., a jego zwłoki przewieziono do Arabii Saudyjskiej i pochowano w Medynie.
Kobietom na powrót do kraju pozwolono w 1952 r., a mężczyznom w 1974 r. Po ogłoszeniu amnestii wielu członków rodziny osmańskiej otrzymało obywatelstwo i paszporty Republiki Tureckiej; część zamieszkała na powrót w Turcji.

Nie, ród Osmanów nie wygasł. Jego potomkowie wciąż żyją. Funkcjonuje nawet pozycja "głowy Domu Osmanów". Chodzi tu o najstarszego mężczyznę w rodzie. Obecnie (od 2017 roku)  funkcję 45. z kolei "głowy" piastuje osiemdziesięciosześcioletni  książę Dündar Aliosman Osman VI.

Na zdjęciu Osman Bayezid, 44. głowa Domu Osmanów, zmarły w 2017 roku


Zmarła w 2012 roku Neslisah Sultan była natomiast ostatnią prawowitą sułtanką, wnuczką ostatniego sułtan i księżniczką egipską (poprzez małżeństwo).






Ród Osmanów obfituje również w młodych członków, więc jeszcze długo będziemy o nim słyszeć.


Najmłodsi członkowie rodu Osmanów, zamieszkali w USA


środa, 10 maja 2017

SZÓSTY SUŁTAŃSKI RODZYNEK - KRÓTKO I NA TEMAT

Ostatnio pisałam o obaleniu sułtanatu i stworzeniu Republiki Turcji oraz o zmianach, które tym procesom towarzyszyły. Przyszło mi na myśl, by polecić pewną książkę, którą znalazłam niegdyś w szkolnej bibliotece, a która wywarła na mnie ogromne wrażenie.



Książka jest autorstwa Orhana Pamuka i nosi tytuł "Muzeum niewinności". W Internecie krąży taki jej opis:

"W kamienicy Zmiłowanie potajemnie spotyka się para kochanków i w pełnych namiętności chwilach odkrywa smak miłości i grzechu. Füsun ma zaledwie osiemnaście lat i oczarowuje młodzieńczym wdziękiem i urodą. Trzydziestoletni Kemal, który nie potrafi oprzeć się pożądaniu oraz fascynacji niewinnością dziewczyny, szykuje się właśnie do zaręczyn z piękną Sibel…

Tłem wydarzeń i zarazem jednym z bohaterów tej kunsztownie opowiedzianej historii miłosnej staje się rodzinne miasto Orhana Pamuka, znane z olśniewającej autobiografii Stambuł. Wspomnienia i miasto. Przesiąknięty nostalgią, melancholijny, dramatycznie rozdarty między przeszłością a teraźniejszością Stambuł ponownie urzeka czytelników swym magicznym, niepokojącym pięknem."

Owszem, powieść Pamuka jest swego rodzaju romansem, opowieścią o trudnych wyborach, nieszczęśliwej miłości, ale też...o polityce. Kulturze. Tradycji. W "Muzeum niewinności" poznajemy dwa oblicza nie tylko Stambułu, ale też Turcji w ogóle. Poznajemy poglądy różnych pokoleń - tych żyjących nadal w duchu kultury Imperium Osmańskiego i tych liberalnych, urodzonych w republice i jej wiernych. Dzieło Pamuka to nie tylko rzewna powiastka o życiu, ale gorąca, ostra polemika tradycji z nowoczesnością. Dla kogoś, kto interesuje się kulturą i historią Turcji ta pozycja książkowa to prawdziwa gratka i swoisty "must have". 

niedziela, 30 kwietnia 2017

PIĄTY SUŁTAŃSKI RODZYNEK - ŻEGNAMY SUŁTANAT

Poruszyłam już kilka interesujących tematów, związanych z krajem Osmanów. Pora przyspieszyć i przenieść się do czasów, gdy na świat przyszedł Mustafa Kemal Pasza. W dzisiejszym poście prześledzimy drogę Turcji od sułtanatu do republiki.


Każdy licealista zna imię Atatürka, czyli "ojca Turków" w dosłownym tłumaczeniu. Pierwszy prezydent Republiki Tureckiej urodził się w 1881 roku w Salonikach, jako członek rdzennie tureckiej i bardzo ubogiej rodziny. Posłano go do wojska, by zapewnić mu lepszą przyszłość. Tak rozpoczęła się błyskotliwa kariera młodego Mustafy. Zasłynął podczas walk o Dardanele ( I wojna światowa) i został dowódcą 5. Armii w Damaszku.



Mustafa Kemal Pasza

Po zakończeniu I wojny światowej i podpisaniu kapitulacji, istnienie wielkiego imperium stanęło pod znakiem zapytania. Mustafa Kemal opowiedział się przeciwko sułtanowi. Został za to skazany na śmierć. W 1919 roku wydał swoją pierwszą odezwę, wzywając wszystkie siły tureckie do obrony Anatolii.




Kemal otwiera obrady Wielkiego Zgromadzenia Narodowego w Turcji


Wbrew sułtanowi zorganizował w kwietniu 192O roku wybory do Zgromadzenia Narodowego. Ignorując wszelkie zalecenia i rozkazy płynące ze Stambułu, stanął na czele Rządu Tymczasowego. W listopadzie 1922 roku doprowadził do obalenia sułtana, stworzył republikę i został jej pierwszym prezydentem. W 1923 roku ogłosił, że nową stolicą kraju będzie Ankara.


Mustafa Kemal Pasza zwrócił się ponoć do członków pierwszego parlamentu tymi słowami:
"Władzę zdobywa się siłą, przemocą i przymusem. Osmanowie zdobyli przymusem władzę nad narodem tureckim. Sprawili, że to bezprawie trwało sześć wieków. Obecnie jednak naród turecki, uznawszy, że dość ma ciemiężycieli, powstał przeciwko nim i przejął władzę w swoje ręce".






Ostatni sułtan Imperium Osmańskiego, Mehmed VI



Atatürk włożył ogromny trud w budowę swojego państwa. To dzięki niemu w Turcji wprowadzono kalendarz gregoriański i alfabet łaciński. Oczyszczono język turecki ze słów pochodzenia arabskiego. Ważną zmiana było też wprowadzenie nazwisk.Ograniczono ingerencję islamu w politykę państwa. Zaczął obowiązywać kodeks karny, wprowadzono obowiązkowe nauczanie kobiet, a także ustawy gwarantujące im równość społeczną i polityczną.




Dzisiaj dostęp do edukacji w Turcji mają zarówno chłopcy, jak i dziewczynki- panuje równouprawnienie.



Pierwszy prezydent Turcji pewnie przewraca się w grobie, patrząc na to, co obecnie dzieje się w Turcji, zaś Sulejman Wspaniały śmieje się w głos. Wygląda na to, że Erdogan, w którego rękach spoczywa władza, chciałby zostać sułtanem. Podziwiam barwną historię i kulturę Imperium Osmańskiego, ale dzisiejszy świat wyrósł już z monarchii. Erdogan jakby zupełni tego nie rozumiał! Czy zreformowana kulturowo i politycznie Turcja, od lat siostra bliźniaczka innych państwa europejskich może ponownie stać się ziemią jednego tyrana? Odpowiedź na to przyniesie przyszłość. 




czwartek, 20 kwietnia 2017

Wielkanoc - hit czy kit?

Święta Wielkiej Nocy to jedne z dwóch najbardziej wyczekiwanych przez katolików w roku świąt. O Bożym Narodzeniu już teraz mówi się, że stało się świętem komercyjnym. Z przykrością należy stwierdzić, że tuż przed Wielkanocą rusza machina z kurczaczkami, zajączkami i pisankami na sklepowych półkach. Czy jednak w tym radosnym czasie ludzie istotnie skupiają się tylko na myciu okien, lukrowanej babce i "zaliczeniu" wizyty u teściów? Jak to jest z nami, Polakami - bliska naszym sercom jest tradycja, czy może już zapomnieliśmy, co jest jej istotą?



Odkąd pamiętam, Wielkanoc napawała mnie większą radością, niż Boże Narodzenie. Pod względem duchowym o wiele bardziej przeżywałam wiosenne święta - sama nie wiem, czemu. Tegoroczne były jak zwykle magiczne, spędzone w licznym gronie rodzinnym. Opowiem dziś o nich jak najkrócej potrafię.


Wszystko zaczęło się od Niedzieli Palmowej. W mojej parafii jest ona od kilku lat obchodzona hucznie - księża sprowadzają osiołka, odbywa się przedstawienie, a zebrane dzieci i dorośli wymachując palemkami, krzyczą: Hosanna! I tu znów pojawia się pytanie: hit czy kit? Osobiście uważam, że hit. Żyjemy w czasach, w których promuje się  naukę poprzez zabawę. Dlaczego więc nie mielibyśmy przybliżać dzieciom historii  Jezusa w przystępny i atrakcyjny dla nich sposób?



Triduum Paschalne co roku wzbudza mój zachwyt. Przeżywając co roku te same nabożeństwa, wciąż nie mogę się nadziwić ich pięknu. Jako oazowiczka mam styczność z przygotowaniami do tych uroczystości. W zeszłym roku oraz dwa lata temu śpiewałam w chórze, wspomagając grupkę "altów" własnym głosem. Czytałam również jedno z czytań przewidzianych na Wielką Sobotę. Doskonale je pamiętam - opowiadało o stworzeniu świata. Zeszły rok wiązał się  również z przygotowaniami do Światowych Dni Młodzieży. Osobiście wnosiłam krzyż Światowych Dni Młodzieży do kościoła, by później czuwać przy nim wraz z reszta młodzieży prawie do rana.


A jak było w tym roku? Cóż, już nie śpiewałam w chórze i nie byłam tak zaangażowana w liturgię. Mam nadzieję, że za rok naprawię ten błąd, bowiem była to dla mnie wielka strata. Mimo to wszystkie trzy nabożeństwa dały mi do myślenia. Rozważanie Męki Pańskiej jak zwykle skłaniało do refleksji nad mocą naszej wiary, stosunkiem do bliźniego i Stwórcy. Myślę, że w te trzy dni w roku klęka się, mówi "Amen" i śpiewa pieśni w zupełnie inny sposób, niż przez resztę roku liturgicznego...






W Wielką Sobotę w moim domu pojawili się pierwsi goście z innego miasta. Była to siostra z dwójką dzieci.Ten dzień spędziliśmy razem, głównie na pokazywaniu moim siostrzeńcom różnych zakamarków Radomia, zabawie na basenie i przygotowywaniu ostatnich kulinarnych specjałów. Rankiem ksiądz poświęcił pokarmy w naszym koszyczku, a wieczorem uczestniczyliśmy w nabożeństwie światła i wody. 




To był pierwszy rok, w którym nie uczestniczyłam w rezurekcji. Znużona przedświątecznym sprzątaniem, sobotnią wizytą w kościele i opieką nad maluchami, nie zdołałam wstać na 6 rano. O godzinie 9, gdy dołączył do nas brat z rodziną, zasiedliśmy do śniadania wielkanocnego. Nie obyło się bez modlitwy, konsumpcji cukrowych baranków, białego barszczu i innych potraw. W Wielką Sobotę przygotowałam pisanki- wydrapywanki ( jajka gotowane w cebuli, na których później wydrapuje się wzory, np. przy użyciu żyletki, igły itd.), które spożyliśmy na śniadaniu. Dzieliliśmy między siebie potrawy z koszyczka i objadaliśmy się, rozmawiając o rzeczach ważniejszych i mniej ważnych.


W kościele na mszy dla dzieci spotkaliśmy się z resztą rodziny. Świątynia pękała w szwach, ledwo znaleźliśmy miejsca. Po mszy całą familią wróciliśmy do domu. Ponieważ mam pięcioro rodzeństwa (czworo świętowało w moim domu, jeden z braci mieszka na stałe w Anglii), a przybyło ono z rodzinami, to jest również z małymi dziećmi, nasz dom szybko stał się gwarnym miejscem. Już po śniadaniu było mi niedobrze z przejedzenia, ale dzielnie zjadłam obiad i oddałam się słodkiemu lenistwu. Jak to zwykle bywa, śmialiśmy się głośno i dyskutowaliśmy o wszelakich sprawach. Typowo rodzinne święta...






Szybko minęło, zostały brudne talerze i pustka, gdy już wszyscy poszli. Ale nie pustka w sercach! Wielkanoc żyje we mnie cały rok. Radość ze Zmartwychwstania Chrystusa rodzi się we mnie przed północą, w Wielką Sobotę, gdy przy akompaniamencie gitary nasz chór intonuje: "Oto są baranki młode..." bądź drugą moją ulubioną pieśń - "Zmartwychwstał Pan, i żyje dziś...". Patrzę wtedy na tych wszystkich ludzi, zgromadzonych w kościele i nie wierzę, że są tu tylko po to, by sąsiedzi nie gadali, by "zaliczyć" kolejne święta. Zbyt głośno śpiewają, zbyt radośnie życzą sobie "Wesołego Alleluja!". Zostawiają swoje kurczaczki i zajączki w domach, by wyjść na spotkanie tradycji i religii. Nadal, mimo etykietki święta komercyjnego, jaką przylepiono Wielkanocy, Polacy pokazują, że to nie tak - że wciąż wiedzą, co naprawdę ważne.










poniedziałek, 13 marca 2017

SUŁTAŃSKI RODZYNEK NUMER CZTERY - CZYM BYŁY TAJEMNICZE "ZŁOTE KLATKI"?

Historia często nas zaskakuje. Spoglądając wstecz, niekiedy nie rozumiemy decyzji władców i buntujących się ludów. Nie przemawiają do nas rozwiązania sprzed wieków. Dzisiaj sprawą zamykania kogoś w tzw. "złotych klatkach" zainteresowałaby się niejedna organizacja zajmująca się ochroną praw człowieka.

W Imperium Osmańskim obowiązywało trudne prawo. Władzę po zmarłym sułtanie przejąć mógł w zasadzie każdy męski członek dynastii. Poddani i dworzanie mieli swoich faworytów, nie zawsze najzdolniejszych czy najsilniejszych. Dochodziło do spisków, intryg, walk o tron, które zaczęły rozgrywać się również między braćmi.

Żeby zyskać władzę, jeden z książąt musiał zapewnić sobie poparcie janczarów, zająć stolicę oraz skarbiec. Gdy już tego dokonał, najczęściej próbował wyeliminować z gry pozostałych braci. Czuł, że stanowią dla niego zagrożenie. Prawdziwa plaga bratobójstwa rozpoczęła się wraz z dekretem Mehmeda II Zdobywcy:

Którykolwiek z moich potomków odziedziczy z woli Allaha tron sułtana, powinien zabić swoich braci w interesie zachowania porządku na świecie. Większość ulemów zgadza się z tym, niechajże, więc takoż się dzieje.

Mehmed II Zdobywca


 Bratobójcą-rekordzistą był Mehmed III, który po wstąpieniu na tron uśmiercił swoich 19 braci.


19 trumien opuszcza pałac Topkapi - kadr z serialu "Wspaniałe stulecie: Sułtanka Kosem"


Z czasem zaczęto zastanawiać się, co by było, gdyby sułtan wymordował braci i umarł śmiercią nagłą, bezpotomnie. Ciągłość władzy w Imperium musiała zostać utrzymana. Dlatego za czasów sułtana Ahmeda wprowadzono tzw. "złote klatki". Były to pomieszczenia zamieszkiwane przez braci panujących władców. Usługiwali im głuchoniemi, więźniowie nie mogli się kształcić, mieli nikły kontakt z własną rodziną. Brat Ahmeda, Mehmed, bardzo ucierpiał z powodu długoletniej niewoli w takiej "kafes", tj. klatce. Jego zdrowie psychiczne zostało zrujnowane. W rezultacie wstępując na tron mężczyzna ten nie był przygotowany ani zdolny do sprawowania władzy. Szybko go od niej odsunięto...

 Mordowanie brata przez brata, syna przez ojca i ojca przez syna - tak wyglądały realia życia sułtańskiej rodziny. Z jednej strony wydaje nam się, to drastyczne, z drugiej wprowadzenie "złotych klatek" doprowadziło do upadku Imperium Osmańskiego.  Władzy nie sprawowali już bowiem kolejno silni zwycięzcy walk o tron, lecz męscy potomkowie rodu Osmanów o słabym zdrowiu, słabym wykształceniu bądź niezdolni do efektywnego i samodzielnego  rządzenia państwem.


Link do fragmentu serialu "Wspaniałe stulecie", przedstawiającego scenę bratobójstwa - syn Sulejmana Wspaniałego, Selim, rozkazuje zamordować księcia Bajazyda i jego małych synów (wydarzenia autentyczne). Bardzo polecam to nagranie, potrafi przyprawić o dreszcze i wzbudzić refleksje na temat okrucieństwa i bezwzględności systemów prawnych muzułmanów...Sama niejednokrotnie płakałam, oglądając ten straszny proceder:

https://www.youtube.com/watch?v=DjQhWG5KsrQ

(w ustawieniach trzeba włączyć polskie napisy)

Link do fragmentu tegoż samego serialu. Tym razem oglądamy scenę śmierci księcia Mustafy, którego sułtan Sulejman skazał na śmierć w wyniku intryg sułtanki Hurrem. Książę był niewinny, a zginął tylko dlatego, że był rywalem dla dzieci Hurrem w walce o tron. Sułtanka nie wierzyła jego zapewnieniom o miłości do braci i o tym, że ich nie skrzywdzi:

https://www.youtube.com/watch?v=WVrd9tO8M4g

(tym razem można skorzystać wyłącznie z angielskich napisów, ale chodzi mi tu bardziej o grę aktorską, konstrukcję tej pięknej i strasznej sceny)