Pierwszy zaimponował mi pan Podbipięta. Film oglądałam od momentu kiedy szlachetny rycerz ściął za jednym razem trzy głowy napastników i tym samym dotrzymał złożonego ślubu. Niedługo potem próbował przekraść się przez teren wroga do króla i zginął, zamordowany w okrutny sposób. Wtedy do akcji wkroczył Skrzetuski, kochanek pięknej Heleny.
Nie będę streszczać całej Trylogii, ale opowiem, co mnie w niej szczególnie poruszyło. W "Ogniem i mieczem" historia miłosnego trójkąta - Bohuna, Skrzetuskiego i Heleny. W uszach rozbrzmiewa mi wciąż "Dumka na dwa serca", kiedy wracam myślami do treści tej części wielkiego dzieła Sienkiewicza.
Moją pierwszą miłością przed Bohunem i Skrzetuskim jest jednak Michał Wołodyjowski. Mały rycerz zaimponował mi już sceną pojedynku z hardym Kozakiem. Kiedy wysadził twierdzę w Kamieńcu, chcąc dopełnic ślubu i nie zdradzić samego siebie, z oczu płynęły mi łzy.
Do śmierci pamiętać będę, jak na moich oczach ginął Azja Tuhajbejowicz, jak wbijano go na pal. Aż wstyd przyznać, ale okrucieństwo tamtej epoki budzi we mnie dreszczyk emocji. Tak to chyba już jest - szczególnie młodzi chłopcy marzą o wojnie, czytając książki o rycerzach, a gdy wojna przyjdzie, przeklinają ją.
W Trylogii odnalazłam świat, którego szukam. Do granic niedzisiejsza, pragnę móc choć czytać o niesamowitej, czystej miłości, o honorowych mężczyznach, tak niepodobnych do dzisiejszych jednostek, pretendujących do miana "samców", a nie potrafiących nawet przepuścić kobiety pierwszej w drzwiach. Kiedy gubię się w świecie elektroniki i ulicznego gwaru, zamykam oczy i pozwalam przenieść się do krainy, gdzie błyszczą czarne jak węgle, kozackie oczy Bohuna, gdzie pan Michał całuje swoją Basieńkę, Jarema Wiśniowiecki podkręca nerwowo wąsa, a hordy Tatarskie przemierzają stepy na swych koniach...
Niektórzy mówią, że Sienkiewicz pisał nudno, ale nie zgadzam się z tym. To po prostu dzisiejszemu społeczeństwu brak czasu i cierpliwości, by smakować każde słowo, które wyszło spod pióra naszego wielkiego Henryka.
[...]Przez kurhany spopielałe
Przez chutory w ogniu całe
Snu już nie znam, step odmierzam
By odnaleźć Cię.
Jakże pytać mam księżyca ?
On się kocha w Twych źrenicach
Słońce zgoni, step zasłoni
Nie odnajdę Cię
Mój miły...
Jakże pytać mam Kozaka ?
Co na miłość chorą zapadł
On by z żalu świat podpalił
Gdyby stracił...
Cię...
Mnie...[...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz