czwartek, 5 stycznia 2017

SUŁTAŃSKI RODZYNEK NUMER TRZY, CZYLI JAK JADANO W IMPERIUM

Jakiś czas temu miałam okazję rozmawiać z koleżanką, która wyjechała na wymianę do Turcji z całą swoją klasą. Mieszkała tam u rodziny, która nadal pielęgnuje tureckie tradycje. Do pewnych części domu nie wolno jej było wchodzić. Kiedy opowiadała mi o swoim pobycie w owym kraju, zwróciłam uwagę na to, jak opowiadała o posiłkach. Z fascynacją relacjonowała mi, jak to co wieczór tureckie siostry i ona dostawały ogromne tace pełne różnorakich przekąsek i zajadały się wszystkim po trochu. 

Jej historia zainspirowała mnie do napisania krótkiego posta na temat osmańsiej kuchni. Bo temat jest to ciekawy, choć na pewno go nie wyczerpię. Raczej wspomnę o tym, co najbardziej mnie zainteresowało. Zacznijmy jednak od początku.

W sułtańskim pałacu kuchnia pracowała non stop. Przygotowanie wymyślnych potraw dla rodziny monarchy zajmowało wiele czasu. Mało tego, należało jeszcze sprawdzić, czy aby nie dodano do nich trucizny. Dopiero wtedy mogły trafić na stół padyszacha i innych mieszkańców pałacu.

Tak jak dzisiaj Turcy, tak i mieszkańcy Imperium Osmańskiego jadali rzadziej, ale więcej. Dodatkowo posiłki nie składały sę z jednego dania. Tak jak do pokoju mojej koleżanki, do komnat w pałacu znoszono suto zastawione tace,pełne zup, przystawek i słodyczy, przy czym wszystko było serwowane w małych ilościach. Ogólnie było to ok. 25 potraw. Należało spróbować każdej, co trochę przypomina nasz polski, wigilijny zwyczaj.

Sułtańska rodzina nie jadała razem, jak to bywało na dworach w Europie, gdzie wyprawiano nieustannie uczty, a możni maczali paluchy w tłuszczu, ociekającym z mięs. Każdy spożywał posiłek w swojej komnacie, chyba że ktoś kogoś zaprosił na kolację bądź organizowano przyjęcie z jakiejś okazji. Siadano przy niskich stoliczkach na pufach i poduszkach. Myto ręce, by zadbać o higienę. W trakcie posiłku panowała zwykle cisza. Jedzono dwa razy dziennie - syte śniadanie i ostatni posiłek przed zachodem słońca. W czasie ramadanu (postu) osobom powyżej 10 roku życia (aczkolwiek był od tej zasady wyjątki, np. nie obowiązywała osób chorych, ciężarnych itd.) nie wolno było jeść od świtu do zmierzchu.


Fragment odcinka serialu "Wspaniałe stulecie". Sułtańska rodzina
wspólnie spożywa posiłek.

Co spożywano? Przede wszystkim ryż, tłuszcze zwierzęca oraz słodycze. Najbardziej charakterystyczne potrawy kuchni osmańskiej to chyba lokma, czyli słodkie, małe pączki, rachatłukum - kostki oprószone cukrem pudrem, wyrabiane z mąki ziemniaczanej bądź skrobi oraz cukru, pilawa, czyli coś w stylu poslkiej potrawki z kurczakiem i słynna baklawa - przesłodki deser z ciasta listkowego, przełożonego pokrojonymi orzechami w miodzie lub cukrze (próbowałam, polecam). Pito natomiast wodę,herbatę, trunki (ale w małych ilościach, ze względu na religię), plus naturalnie szerbet - tradycyjny turecki napój z soku owocowego, ziół bądź płatków kwiatów. Potem na scenę wkroczyła kawa, pita chętnie do towarzystwa dla zjadanego rachatłukum i pozostałych słodyczy, co niwelowało jej gorzki smak. 



Baklawa - słodki turecki przysmak

Moje przemyślenia związane z osmańską kuchnią? Cóż, my Europejczycy powinniśmy się uczyć od Osmanów. Dziś ciężko nam zadbać o dietę i płacimy za to sylwetką oraz prblemami zdrowotnymi. Mieszkańcy Imperium umieli delektować się jedzeniem, zamiast opychać się nim do oporu. Jako dziewczyna uważam, że dla każdej kobiety osmański sposób żywienia to wybawienie. Sułtankom dzięki rzadszemu zasiadaniu do stołu i zjadaniu tylko kilku kęsów każdej z kilkunastu potraw łatwiej było dbać o linię. Cieszyły się też zdrowiem, mimo że słodycze spożywały na potęgę. I to jakie słodycze! Mam nadzieję, że nieraz bęzie mi dane skosztować baklawy, bo od pierwszego kawałka zakochałam się w niej na wieki. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz